Kryzys na Ukrainie okazał się zbawienny dla rządu i Platformy Obywatelskiej. Jak pokazują badania, notowania partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego rosną. Tracąca na tym opozycja zarzuca premierowi straszenie obywateli wojną i wykorzystywanie sytuacji dla zdobywania poparcia.
Niezależnie od tego czy działania te są ukierunkowane na przyciągnięcie wyborców, czy nie, przynoszą skutek. 27 procent pytanych deklaruje chęć oddania głosu na PO, a o jeden procent mniej na opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość. Przewaga, mimo że niewielka, ma duże znaczenie, bo Platformie udało się odrobić straty. Wobec tego, że niezadowolenie ze sposobu sprawowania władzy było widoczne w sondażach już od jakiegoś czasu, Premier ma powód do radości.
Wzrost poparcia zawdzięczany jest ostrej reakcji rządu na działania Rosjan na Krymie oraz wobec późniejszej eskalacji konfliktu. Lutowe podróże Donalda Tuska i spotkania z europejskimi przywódcami, a także aktywna postawa Radosława Sikorskiego w sprawie konfliktu, zdobyły uznanie Polaków.
Sam Donald Tusk na zjeździe partii podkreślał, że te wybory nie będą rozgrywały się na płaszczyźnie walki o fundusze unijne. Decydować ma się przyszłość i istnienie Europy. Wobec takiej retoryki próby skierowania kampanii na inne tory przez opozycję nie miały szans powodzenia. Jako przykład zastraszania obywateli przeciwnicy Premiera podają jego słowa o tym, że nie ma pewności, czy jesienią dzieci będą mogły pójść do szkół.
Leszek Miller stwierdził, że jeszcze nikt w taki sposób nie wzbudzał niepokoju wśród Polaków. Lider lewicowego SLD zwraca uwagę, że prawdziwe problemy Europy są całkowicie inne i bliższe zwykłym ludziom - bezrobocie, sytuacja na rynku pracy młodych oraz rosnący eurosceptycyzm.
Więcej wiadomości na temat tego, jak Polskę i Polaków opisują zagraniczne media znajdziecie na portalu www.onionas.pl.
Polecamy także:
